- Cofnijcie się! - powiedział Dantalion, a Sytry wylądował obok Kotori. Książę Piekła użył swojej mocy ognia i za jednym zamachem pokonywał więcej demonów niż sama Kira i Sytry. Pokonywał jednym strzałem nie dziesiątki, a setki demonów.
- Aż tak przewyższa je mocą... - powiedział zdziwiony Sytry. - Nawet ktoś z tytułem króla demonów miałby problem, żeby powstrzymać tak ogromną zgraję.
- Czyli Dantalion jest z tych silniejszych... - powiedziała Kotori patrząc na Dantaliona.
- Prawdopodobnie jest potężniejszy niż sami czterej władcy stron Piekła. - Dlaczego?!
Po chwili ktoś stworzył barierę nad Dantalionem... a jego moc zaczęła znikać.
- Bariera egzorcyzmów?! - zdziwił się Sytry. - Dlaczego tylko nad Dantalionem? Niedobrze jak tak dalej pójdzie to straci panowanie nad swoimi mocami! Od kiedy to wysłannicy kościoła potrafią stawiać tak precyzyjne zapory... ?
- Dantalionie! - krzyknęła Kotori, a po chwili całe oczy Dantaliona zrobiły się białe i uwolnił całą swoją moc powodując wybuch. W ziemi zrobiła się gigantyczna dziura.
Na szczęście Kira oraz Sytry, który złapał Kotori na swoje ręce, odsunęli się. Sytry trzymał Kotori jak księżniczkę.
- Powiedziałabym mój książę, ale ty nim nie jesteś - powiedziała Kotori i uśmiechnęła się wrednie do Sytrego.
- Oj cicho... - mruknął Sytry i odstawił ją na ziemię. - Poza tym on twoich krzyków nie usłyszy przez barierę, która tamuje upływ czasu.
Dantalion rozwijał coraz więcej mocy niszcząc wszystkie demony, a co chwile się pojawiały nowe, gdy je pokonywał. Po chwili Dantalion pojawił się przy Kotori odpychając Sytrego z tak wielką siłą, że aż mocno walnął w ziemią.
- Kotori! - krzyknął Sytry podnosząc się, a wtedy Dantalion złapał Kotori za szyję i podniósł. Ścisnął naprawdę mocno. Kotori złapała za jego ręce, niestety nie mogła wykrztusić ani słowa. Dantalion zamiast Kotori widział Salomona, którego kiedyś zabił.
- Opanuj się! - powiedział Camio, który po chwili się pojawił przy Dantalionie. Automatycznie wtedy Książę Piekła puścił Kotori, a ona upadła na ziemię ciężko kaszląc. Dantalion powrócił do normalności.
- Nieważne, kim będzie mój przeciwnik. Nie daruję nikomu kto śmiałby skrzywdzić Salomona - warknął Camio, a potem podszedł do Kotori i wystawił dłoń w jej stronę.
- Nic Ci nie jest? - zapytał z troską i uśmiechnął się czarująco.
- N-Nie... D-Dziękuję - wyjąkała zarumieniona, a potem złapała jego za dłoń i wstała przy jego pomocy. Po chwili Sytry pojawił się przy niej.
- Nagle rycerz się znalazł... - mruknął Sytry do Kotori, tak aby tylko ona usłyszała.
- Zazdrosny? - szepnęła do niego i uśmiechnęła się. - Demony zniknęły...
- N-Nie - wyjąkał i lekko się zarumienił. - Pewnie Camio je tak wystraszył. Żaden demon nie ośmieliłby się przeciwstawić krwi samego cesarza Piekieł.
- Masz rację, Sytry - powiedział Camio. - Poza tym dziś jest pierwszy dzień Maja. To noc Walpurgii podczas której demony stają się wyjątkowo agresywne.
***
Kotori siedziała wraz z Kirą w pokoju wspólnym i rozmawiały ze sobą. Po chwili Kotori zobaczyła na fotelu chłopaka, którego nigdy nie widziała. Miał białe sięgające do ramion włosy oraz czerwone oczy.
Po chwili przyszedł Sytry i usiadł obok Kotori.
- Wiesz może kto to jest? - spojrzała na Sytrego.
- To jest Eliot Eden, jest w piątej klasie tak jak ty i Kira. Choć przez dłuższy czas nie pojawiał się w szkole, więc w sumie nic dziwnego, że nie kojarzysz - wyjaśnił Sytry. - Dziwię się, że go nie pamiętasz skoro wyprzedziłeś go na ostatnim teście z łaciny o zaledwie dwa punkty.
- Czyżby? - mruknęła Kotori, a po chwili ten Eliot do nich podszedł.
- Czy ty jesteś William Twining? - spytał Eliot.
- Nie wiesz nawet, jak wygląda twój prefekt? - mruknęła Kotori.
- Wybacz, pierwszy raz mam okazję rozmawiać z tobą osobiście - uśmiechnął się.
- Czego chcesz?
- Postanowiłem Cię ostrzec. Kolejny test to ja zdam najlepiej, więc ty też się przyłóż. Nie zamierzam wysłuchiwać głupich usprawiedliwień - zachichotał cicho Eliot, a potem odszedł.
- Wypowiedział Ci wojnę? Odbiło mu? - mruknął Sytry.
- Ej, Kira! - powiedziała i zwróciła się do swojej przyjaciółki, a potem przybliżyła się do jej twarzy. - Masz tym razem znowu być tuż za mną! - powiedziała głośno, a potem się odsunęła. - Chyba nie wie z kim zadarł! Jego mózg nie dorasta mojemu do pięt! - powiedziała, zaciskając pięść.
- Tylko uważaj na niego. On na pewno nie jest demonem, ale światło które go spowija jest zbyt intensywne. Może mieć związek z niebiosami... - westchnął Sytry.
- Nie ważne, kim jest! Muszę go pokonać! - powiedziała Kotori i wyszła z pokoju.
Poszła do biblioteki, gdzie wzięła książki, a potem szukała wolnego miejsca i gdy je znalazła to obok siedział Eliot... Kotori mina była bezcenna na jego widok.
- A to ty - uśmiechnął się Eliot zamykając książkę. Kotori spojrzała na tytuł "Sztuka wojny".
- To w oryginale? - zapytała patrząc na książkę.
- Mieszkałem jakiś czas w chinach z powodu pracy mojego wuja. Wszak, ktoś zamierza kiedyś rządzić krajem, winien poszerzać horyzonty, a nie ograniczać się tylko do nudnego programu nauczania.
"- Cóż, trudno mu nie przyznać racji" - pomyślała, a po chwili Eliot wstał z krzesła.
- Przepraszam jeśli moje wcześniejsze słowa wywołały nieporozumienie. Chciałem jedynie zwrócić twoją uwagę - powiedział i przybliżył się do twarzy Kotori, a ona się zdziwiła. - Oj, droczę się - uśmiechnął się, a potem wyszli z akademika i spacerowali razem po dziedzińcu.
- Mój wuj jest dyplomatą i zwiedził kawał świata, od Maroka, przez bliski wschód aż po Indie... - powiedział Eliot. - Dlatego historyjka z chorobą to kłamstwo. Mam nadzieję zostać w przyszłym roku zostać reprezentantem szkoły i przystąpić do egzaminów ostatniego stopnia - powiedział, a po chwili wymienił wszystkie plany Kotori związane z bycie najmłodszym premierem w historii.
"- To brzmi znajomo!" - pomyślała Kotori.
- Ten kto dzierży władzę powinien być jej godzien, bo jeśli rządy sprawuję się nieudolnie, marny jest los poddanych - powiedział, a Kotori się z nim zgodziła. Potem poszli do biblioteki się razem uczyć. Tam Eliot się spytał Kotori, co jest dla niej najważniejsze, nawet wspomniał o historii o Arce Noego. Wtedy Kotori pomyślała automatycznie o swoich przyjaciołach, ale nic nie powiedziała...
W końcu był następny egzamin, a później wyniki. Kotori rozdawała każdemu arkusze z wynikami. Spojrzała na wynik swojej przyjaciółki, a potem na Eliota.
- Słabo, Chase. Eliot ma trzy punkty więcej - westchnęła, a potem dała jej kartkę. Potem dała Eliotowi, który miał świetny wynik, a gdy Kotori spojrzała na swój to się załamała. Miała gorszy wynik od Eliota.
Później był kolejny egzamin i to z łaciny, usiadła wraz z Kirą w ławkach. Nauczyciel rozdał arkusze, a potem zaczął się egzamin. Nagle Kotori zobaczyła ściągi na swojej ławce, zaczęła je ścierać gumką.
- Co ty robisz, Twining?! - spytał głośno nauczyciel, a potem podszedł bliżej ławki Kotori i zobaczył ściągi. - Williamie Twining! Za ściąganie zostaniesz umieszczony w izolatce!
- Czego chcesz?
- Postanowiłem Cię ostrzec. Kolejny test to ja zdam najlepiej, więc ty też się przyłóż. Nie zamierzam wysłuchiwać głupich usprawiedliwień - zachichotał cicho Eliot, a potem odszedł.
- Wypowiedział Ci wojnę? Odbiło mu? - mruknął Sytry.
- Ej, Kira! - powiedziała i zwróciła się do swojej przyjaciółki, a potem przybliżyła się do jej twarzy. - Masz tym razem znowu być tuż za mną! - powiedziała głośno, a potem się odsunęła. - Chyba nie wie z kim zadarł! Jego mózg nie dorasta mojemu do pięt! - powiedziała, zaciskając pięść.
- Tylko uważaj na niego. On na pewno nie jest demonem, ale światło które go spowija jest zbyt intensywne. Może mieć związek z niebiosami... - westchnął Sytry.
- Nie ważne, kim jest! Muszę go pokonać! - powiedziała Kotori i wyszła z pokoju.
Poszła do biblioteki, gdzie wzięła książki, a potem szukała wolnego miejsca i gdy je znalazła to obok siedział Eliot... Kotori mina była bezcenna na jego widok.
- A to ty - uśmiechnął się Eliot zamykając książkę. Kotori spojrzała na tytuł "Sztuka wojny".
- To w oryginale? - zapytała patrząc na książkę.
- Mieszkałem jakiś czas w chinach z powodu pracy mojego wuja. Wszak, ktoś zamierza kiedyś rządzić krajem, winien poszerzać horyzonty, a nie ograniczać się tylko do nudnego programu nauczania.
"- Cóż, trudno mu nie przyznać racji" - pomyślała, a po chwili Eliot wstał z krzesła.
- Przepraszam jeśli moje wcześniejsze słowa wywołały nieporozumienie. Chciałem jedynie zwrócić twoją uwagę - powiedział i przybliżył się do twarzy Kotori, a ona się zdziwiła. - Oj, droczę się - uśmiechnął się, a potem wyszli z akademika i spacerowali razem po dziedzińcu.
- Mój wuj jest dyplomatą i zwiedził kawał świata, od Maroka, przez bliski wschód aż po Indie... - powiedział Eliot. - Dlatego historyjka z chorobą to kłamstwo. Mam nadzieję zostać w przyszłym roku zostać reprezentantem szkoły i przystąpić do egzaminów ostatniego stopnia - powiedział, a po chwili wymienił wszystkie plany Kotori związane z bycie najmłodszym premierem w historii.
"- To brzmi znajomo!" - pomyślała Kotori.
- Ten kto dzierży władzę powinien być jej godzien, bo jeśli rządy sprawuję się nieudolnie, marny jest los poddanych - powiedział, a Kotori się z nim zgodziła. Potem poszli do biblioteki się razem uczyć. Tam Eliot się spytał Kotori, co jest dla niej najważniejsze, nawet wspomniał o historii o Arce Noego. Wtedy Kotori pomyślała automatycznie o swoich przyjaciołach, ale nic nie powiedziała...
W końcu był następny egzamin, a później wyniki. Kotori rozdawała każdemu arkusze z wynikami. Spojrzała na wynik swojej przyjaciółki, a potem na Eliota.
- Słabo, Chase. Eliot ma trzy punkty więcej - westchnęła, a potem dała jej kartkę. Potem dała Eliotowi, który miał świetny wynik, a gdy Kotori spojrzała na swój to się załamała. Miała gorszy wynik od Eliota.
Później był kolejny egzamin i to z łaciny, usiadła wraz z Kirą w ławkach. Nauczyciel rozdał arkusze, a potem zaczął się egzamin. Nagle Kotori zobaczyła ściągi na swojej ławce, zaczęła je ścierać gumką.
- Co ty robisz, Twining?! - spytał głośno nauczyciel, a potem podszedł bliżej ławki Kotori i zobaczył ściągi. - Williamie Twining! Za ściąganie zostaniesz umieszczony w izolatce!
***
Wszyscy którzy naruszyli szkolny regulamin, zamyka się w pokoju zwanym izolatką i ma na celu zmusić ucznia do zastanowienia się nad swoim postępowaniem. Winny oczekuję na publiczny sąd, który odbywa się w szkole kilka dni później, wtedy też zostaje podjęta decyzja o stosowanej karze.
- Toż to dramat! Hańba dla mojego rodu, pierwszy taki przypadek od zarania dziejów! - powiedziała, a po chwili ktoś wypowiedział jej imię i zastukał w drzwi.
- Kotori! - powiedział Camio, który tu przyszedł wraz z Kirą. Kotori wstała i podeszła do drzwi, a Camio zabrał małą zasłonę od szyby z zewnątrz.
- Kira, Camio! - uśmiechnęła się. Już nie wypytywała chłopaka skąd wie, kim naprawdę jest, bo wiedziała, że pewnie wypaplał Sytry.
- Bez obaw, uratujemy Cię z Kirą! - powiedział Camio z uśmiechem. Był w swojej ludzkiej postaci reprezentanta Nathana - Przecież jesteś nie winna, wiesz może kto Ci to zrobił?
- Czyżbyś mi wierzył? - spytała.
- Oczywiście, ty byś nie zrobiła ściąg. Takie rzeczy czasem się zdarzają, choć nie powinny.
"- Reprezentant rządzi, radzi. Reprezentant nigdy Cię nie zdradzi!" - pomyślała. - Niestety nie wiem, kto to zrobił - powiedziała.
- Nie martw się i tak znajdziemy winowajcę - powiedział, a potem poszedł z Kirą.
Później do Kotori przyszedł Eliot.
- Cóż za niefortunny przypadek, Williamie - powiedział Eliot, stukając w szybę. Kotori podeszła do drzwi.
- Nie ściągałem, jasne? - mruknęła Kotori. - Poza tym co ty tu robisz? Nie wolno tutaj przychodzić!
- Mogę Ci pomóc. Wiem, kto jest winowajcą. Przypadkiem zauważyłem. Mogę zrobić to dla ciebie i zeznawać na twoją korzyść - powiedział z uśmiechem. - Mam tylko jeden warunek. Chciałbym, abyś odpowiedział na moje pytanie - wskazał palcem na Kotori. - Jaki los sobie wymarzyłeś?
- Mówiłem, podążę drogą elit i nachapię się mnóstwo kasy na starość - odpowiedziała Kotori, a Eliot się wkurzył.
- Nie o tym mówię! - warknął, a potem stuknął pięścią w szybę patrząc na Kotori. - Pytam o wybór między tym zepsutym światem i doskonałą sprawiedliwością jaką należy zaprowadzić! - powiedział głośno. - Wyobraź sobie, że pastor Cecil i reprezentant Nathan widzą nad przepaścią, co robisz w takiej sytuacji? Odpowiedz, Williamie! Niebiosa czy Piekło? Które wybierzesz?
Kotori bardzo się zdziwiła, a na szczęście po chwili przybiegł Kevin.
- Co się tutaj dzieje?! - krzyknął Kevin, a potem podszedł do Eliota. - Eliocie Eden, zbliżanie się do izolatki jest zabronione! - powiedział i złapał mocno Eliota za ramię.
- Już dobrze, pastor wybaczy - powiedział Eliot, a potem odszedł, tak jak Kevin.
***
W końcu przyszedł dzień sądu. Kotori stała przed sędzią w kościele, a potem podeszła do niego i przysięgła mówić prawdę i tylko prawdę itd. Sędzia przedstawił zarzut, jednak Kotori się nie przyznała, ponieważ tego nie zrobiła.
- A zatem, Twining - zaczął podejrzanie sędzia. - Po czyjej jesteś stronie? Boga czy Szatana? Odpowiedz ty, który nosisz w sobie duszę Salomona!
Kotori się zdziwiła, jednak jej się chyba wydawało, ponieważ potem sędzia zadał normalne pytanie, znowu na temat tego czy jest winna czy nie.
Po chwili jakiemuś uczniowi zaświecił się zegarek, który po chwili rzucił i upadł przed Kotori. Nagle pojawiła się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Podłoga i sufit były szachownicą. Nie była tu sama, ponieważ byli Sytry, Kira i Eliot.
- Nie wierzę, że przeszkodzono mi w takiej chwili - powiedział Eliot podnosząc zegarek, a potem go zniszczył w ręce. - A tak gorąco pragnąłem usłyszeć, co masz na swoją obronę.
- Nie powiesz mi chyba, że to ty... - zaczęła Kotori, jednak jej przerwał.
- Ej, ej. To nie ja Cię wrobiłem. Choć zgadzam się, że nudę trzeba jakoś zabić - powiedział Eliot i po chwili Kira wraz z Sytrym przyjęli swoje demoniczne formy, a potem zaatakowali Eliota. Trafili go, a ten upadł na ziemię i pojawiły się na jego plecach białe skrzydła.
- A więc jednak... jesteś aniołem - powiedział Sytry. Eliot wstał, a po chwili w jego ręku pojawił się ozdobiony, złoty miecz. Potem wzbił się w powietrze.
- Czyli ty jesteś przywódcą Archaniołów, Boski pomazaniec... Michael - powiedział Sytry, a Kotori się zdziwiła. Po chwili Michael podleciał do Kotori, złapał za szyję i wzbił się z nią w powietrze.
- Nie pamiętasz, Salomonie? Posprzątałem za ciebie w kraju, który sam stworzyłeś. Ludzie to doprawdy bezczelne kreatury, a mimo to Bóg umiłował was dużo bardziej niż mnie i moich pobratymców - powiedział Michael. - Zabiorę twą duszę z powrotem w Niebiosa. Osobiście zaprowadzę Cię do Nieba. Powinieneś być wdzięczny. Niewielu miało szczęście dostąpić takiego zaszczytu - powiedział i puścił Kotori, a potem złapał ją w talii i mocno trzymał, a ona nie mogła się wyrwać.
- Sytry, Kira?! - spojrzała Kotori na nich.
- Zapewne przejął ciało ucznia. Jego prawdziwa postać wygląda inaczej, jako anioł mógłby w mgnieniu oka rozgromić wielotysięczne wojsko. Przerasta mnie rangą - westchnął Sytry.
- Wiem, może ciebie, Sytry też ze sobą zabiorę? - uśmiechnął się Michael. - Odzyskaj duszę z ciała Williama. Jak się dobrze spiszesz, pozwolę Ci się spotkać z Twoją ukochaną. Wszak nie jesteś demonem z własnej woli, prawda? - zapytał, a Sytry się zdziwił, w końcu zgadł. Sytrego do Piekła strącił Baalberith...
- Grzeczne z was dzieciaki - powiedział Michael. - Nawet nie myślcie, żeby mi się w jakikolwiek sposób przeciwstawić. Nie zapominajcie, że jestem boskim pomazańcem. To mnie powierzył On prawo dokonywania sądu. Obojętnie, ludzie czy demony... Unicestwię was wszystkich! - powiedział puszczając Kotori, po chwili za jego zasługą zaczęła unosić się w powietrzu. Białowłosy wycelował w jej stronę swój złoty miecz
- Kira, Sytry! - krzyknęła Kotori...
Hehehe... tak myślałam, że będzie to Micheal za dużo tego "a potem"
OdpowiedzUsuń"a potem puścił Kotori, a potem sprawił by lewitowała"
ja bym napisała tak
"puszczając Kotori, a po chwili ta zaczęła unosić się w powietrzu."
albo tak "puszczając Kotori, po chwili za jego zasługą zaczęła unosić się w powietrzu. Białowłosy wycelował w jej stronę swój złoty miecz" wszystko jedno która opcja ale, żeby się nie powtarzało te a potem a potem.
UsuńCicho, pisałam dopiero gdy sie obudziłam. Już poprawiam XDD
UsuńCiesz się, że to ja cię poprawiłam. xdd A nie jakiś goguś który uważa się, za lepszego od innych. :p
Usuń