niedziela, 26 czerwca 2016

Rozdział 10. - Morgiana

Kotori i Kira, szły z powrotem w stronę internatu. A chciała sobie tak odpocząć w kościele z Kirą... Niestety, nie wyszło.
- Masz rację. Niebo to jakiś absurd - mruknęła.
Po chwili rzypomniała sobie, co powiedziała wcześniej Kira, a więc postanowiła poruszyć ostatni temat.
- A kogo masz na oku? - zapytała z uśmiechem. - Mi się podoba Nathan. Mówię ci, jak skończę te szkołę to wyjdę za niego i będziemy mieć dwójkę uroczych dzieciaczków! A potem zostanę politykiem! - powiedziała z uśmiechem. - A ty będziesz kochaną ciocią tych dzieci, a dokładniej chłopca i dziewczynki. Tylko szkoda, że Nathan mnie nie zauważa... - westchnęła. - Czasem z nim rozmawiam, ale chciałabym mu w końcu powiedzieć, że jestem kobietą. Jednak nie wiem jak mam to zrobić, bo co on wtedy zrobi? Może sprawić, że zostanę wydalona z tej szkoły, bo jestem kobietą... - znów westchnęła. Po chwili weszły do internatu, pozostały czas, spędziły we wspólnym pokoju, rozmawiając. Ich rozmowa trwała do późna. Miały już wracać do swoich pokoi, jednak po chwili troje uczniów z młodszego rocznika, a dokładniej z pierwszego przybiegli do nich.
- Prefekci! W naszym akademiku pojawił się duch! - powiedział jeden z nich. - Duch miał na sobie szkolny mundurek Stratfordu! Nawet Reece i Hound aż zmoczyli łóżka - powiedział, a obok niego właśnie stali ci wymienieni młodsi uczniowie, bliźniacy.
- Przepraszamy - powiedziały bliźniaki.
- Dobrze, zobaczymy, co się dzieje - powiedziała Kotori, a potem wyszła z Kirą na korytarz, kierując się w stronę pokoi uczniów.
- Ludzkie kocięta nie są w stanie kontrolować wydalania? - zapytał Sytry, który stał za nimi.
Kotori zatrzymała się z Kirą i odwróciły się do niego.
- Sytry, a ty po co tutaj? - zapytała Kotori, a ten podszedł do niej i przybliżył się, a ona lekko się zarumieniła.
- Jeśli okaże się, że to demon, który na ciebie poluje, będą problemy - powiedział, a potem się odsunął.
- Jak chcesz, to chodź z nami - westchnęła. Po chwili usłyszeli krzyk w jednym z pokoi, pobiegli do niego, a potem otworzyli drzwi. Weszli do środka.
- Co się stało? - zapytała Kotori, patrząc na ucznia, który siedział na podłodze i jadł.
- T-T-Tam... T-T-T-eraz... - wyjąkał uczeń wskazując na okno.
- Za karę dwadzieścia linijek po łacinie! - powiedziała Kotori. - Nie wolno jeść w pokoju!
- D-Dobrze - kiwnął głową.
Potem wybiegli z pokoju, jak i akademika.
Zobaczyli stojącego przed nimi ducha, a raczej demona ubranego w ich szkolny mundurek.
- A oto i nasze emo - powiedziała Kotori z uśmiechem.
- Pozbędę się go - powiedział Sytry i spojrzał na Kotori. - W zamian za drobną przysługę możesz mnie wybrać na namiestnika, Williamie. Czy może wolisz dać się opętać złemu duchowi i zejść z tego świata? Jeśli sprzedasz mu duszę, trafisz do Piekła. Może wtedy będziemy sąsiadami?
- Sytry... - zaczęła Kotori i po chwili duch zaatakował Sytrego, a raczej zadrapał mu twarz.
- Spokojnie to tylko zadrapanie - powiedział Sytry wycierając krew z policzka. Potem użył swojej mocy błyskawic i trafił w ducha.
- Dorwałeś go? - spytała Kotori.
- Wygląda na to, że uciekł... To żaden duch, był tak niskiego szczebla, że nie zauważyłem od razu, ale ewidentnie chodzi o demona - powiedział. - Taka podrzędna gnida śmiała mnie tknąć... Już ja się postaram, żeby pożałował - warknął i zaczął biec w stronę kościoła.
- Sytry, czekaj! - powiedziała Kotori i pobiegła za nim, tak jak Kira. Dobiegli do kościoła.
- Kościół? To demony kryją się w kościele? - zdziwiła się. Sytry po prostu wszedł po schodach i otworzył drzwi kościoła.
- Sytry, cofnij się! Coś jest nie tak! - krzyknęła Kotori, jednak sekundę po tym odrzuciło Sytrego na ziemię.
Z kościoła wyszedł pastor Crosby.
- Szczęść Boże - powiedział. - Udało mi się złapać ofiarę w sieć dużo szybciej, niż przypuszczałem - uśmiechnął się pod nosem, a potem polał Sytrego wodą święconą.
- Pastor Crosby?! - zdziwiła się.
- Sytry... Dwunasty filar i wicehrabia Piekieł. Twe imię jest mi dobrze znane. Owo miano nosi jeden z kandydatów na namiestnika Piekieł - powiedział pastor patrząc na Sytrego.
- Co z demonem który tu wpadł? Pozbyłeś się go? - zapytała Kotori.
- Nie sądzę. Ten demon to jego chowaniec - odezwał się Sytry siadając.
- Chowaniec? - zdziwiła się.
- Taki święty człowiek kościoła, a diabły oswaja? Widać, że nie jest zwyczajnym klechą - mruknął Sytry.
- Odnalazłem cię. Ty, który wybierasz. Chodzisz w ludzkiej skórze, choć duszę zaprzedałeś diabłu. Więc to jednak ty jesteś potomkiem wielkiego mędrca, króla Salomona, Williamie Twiningu - powiedział pastor, zwracając się do Kotori. - Powiedziałem ci, że Bóg nad wszystkim czuwa.
- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz - mruknęła. - Tylko dlatego, że jako prefekt powinienem zdemaskować tego ducha, który wprowadza takie zamieszanie w internacie.
- Niech i tak będzie. Wpierw pozbędziemy się tej szkarady tutaj - powiedział, wyjmując krzyż i skierował go w stronę Sytrego. Wypowiedział jakieś słowa po łacinie i wiązki światła trafiły w demona.
- Sytry! - krzyknęła Kotori, jednak Sytremu się nic nie stało i nagle zmienił się w swoją prawdziwą formę czyli w lamparta ze skrzydłami hipogryfa.
- To jego prawdziwa postać? - zdziwiła się.
- Mimo wszystko mamy tu jeszcze jednego demona - powiedział pastor i wylał resztę wody święconej na Kirę. - Chase... Nie... Kira, jednej z niższych demonów - uśmiechnął się i wyciągnął krzyż przed siebie, a potem wypowiedział słowa po łacinie i wiązki światła leciały w stronę Kiry, jednak nie trafiły jej, gdyż pojawił się przed dziewczyną Dantalion. Wytworzył barierę w którą trafiły wiązki światła.
- Nic ci nie jest? - spojrzał Dantalion na Kirę z uśmiechem i wytworzył barierę wokół całego kościoła. - Chcecie na siebie ściągnąć uwagę całej szkoły?
- W końcu się pojawiłeś, Dantalionie Huber - powiedział pastor patrząc na niego. - A może powinienem raczej rzecz "Dantalionie, wybitny Książę Piekieł"?
- Irytujący przypadek - mruknął Dantalion.
Pastor Crosby założył na szyję łańcuszek z krzyżem, którego przed chwilą użył.
- To symbol "ręki Boga" - powiedział Dantalion. - Kościół ma swój specjalny oddział, który zajmuję się przepędzaniem demonów. Widocznie on przynależy do kościelnej dywizji utrzymywania pokoju, jest więc egzorcystą.
- Co?! - zdziwiła się Kotori, a po chwili Sytry w swojej prawdziwej formie zaatakował swoją mocą, pastora, jednak ten wytworzył barierę i użył mocy, że aż Sytry runął do środka kościoła.
- Ej! Jak to możliwe, że demony bratają się z człowiekiem kościoła?! - zapytała Kotori patrząc na Dantaliona.
- To chowańce. One są zmuszone do posłuszeństwa póki wiążę je kontrakt - wyjaśnił. Potem spojrzał w głąb kościoła, gdzie Sytry był przy krzyżu i atakowały go chowańce.
- Tu zbyt wielu nas osłabia. Dlatego Sytry nie może sobie poradzić - wyjaśnił Dantalion. - Mam coś z tym zrobić?
- Prędzej skonam niż poproszę cię o pomoc - mruknęła Kotori.
- Uparty jesteś - powiedział i po chwili usłyszeli huk, Sytry runął na posadzkę kościoła.
- Sytry! - krzyknęła przerażona.
- Jeśli potrzebujesz pomocy, tylko powiedz. A wtedy go uratuję - popatrzył na nią Dantalion. - Przecież wiesz już. Ja nigdy nie zdradziłbym tej duszy.
- Fajnie to pomóż z Kirą.... Uratujcie Sytrego!

13 komentarzy:

  1. Syterek jest mój łapy precz xdd jaki rak xdd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest mój zaraz przemienię się w tą małą lolitkę Lamie i zrobię scenę xdd tag bardzo xdd

      Usuń
    2. No chyba nie, bo mój. :I XD OMG, powodzenia XDDD
      Jakie raki z nas. XD

      Usuń
    3. Pozdrowienia z Rakolandii. <3

      Usuń
  2. A nie bo mój, ja tak mogę całą noc xdd no zawsze się przyda xdd dzięki zapraszamy do Rakolandii xdd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie, bo mój! Akysz! XD
      RAKOLANDIA TO NASZ KRAJ XD

      Usuń
    2. Rakolandia to w sumie nie kraj, to stan umysłu. Prawie jak Rosja.

      Usuń
    3. Nie wciągaj mnie w to, bo to nie ja mówię że Rakolandia to kraj Rakolandie można porównać bardziej do Nibilandii xdd

      Usuń
    4. Oooo.... Kira dobrze gada xd

      Usuń
    5. Kira jest mądra, z Kiry trza brać przykład. XD

      Usuń
    6. Jesteś jak Kira bierz przykład z innych xdd

      Usuń