Kotori i Kira, szły z powrotem w stronę internatu. A chciała sobie tak odpocząć w kościele z Kirą... Niestety, nie wyszło.
- Masz rację. Niebo to jakiś absurd - mruknęła.
Po chwili rzypomniała sobie, co powiedziała wcześniej Kira, a więc postanowiła poruszyć ostatni temat.
- A kogo masz na oku? - zapytała z uśmiechem. - Mi się podoba Nathan. Mówię ci, jak skończę te szkołę to wyjdę za niego i będziemy mieć dwójkę uroczych dzieciaczków! A potem zostanę politykiem! - powiedziała z uśmiechem. - A ty będziesz kochaną ciocią tych dzieci, a dokładniej chłopca i dziewczynki. Tylko szkoda, że Nathan mnie nie zauważa... - westchnęła. - Czasem z nim rozmawiam, ale chciałabym mu w końcu powiedzieć, że jestem kobietą. Jednak nie wiem jak mam to zrobić, bo co on wtedy zrobi? Może sprawić, że zostanę wydalona z tej szkoły, bo jestem kobietą... - znów westchnęła. Po chwili weszły do internatu, pozostały czas, spędziły we wspólnym pokoju, rozmawiając. Ich rozmowa trwała do późna. Miały już wracać do swoich pokoi, jednak po chwili troje uczniów z młodszego rocznika, a dokładniej z pierwszego przybiegli do nich.
- Prefekci! W naszym akademiku pojawił się duch! - powiedział jeden z nich. - Duch miał na sobie szkolny mundurek Stratfordu! Nawet Reece i Hound aż zmoczyli łóżka - powiedział, a obok niego właśnie stali ci wymienieni młodsi uczniowie, bliźniacy.
- Przepraszamy - powiedziały bliźniaki.
- Dobrze, zobaczymy, co się dzieje - powiedziała Kotori, a potem wyszła z Kirą na korytarz, kierując się w stronę pokoi uczniów.
- Ludzkie kocięta nie są w stanie kontrolować wydalania? - zapytał Sytry, który stał za nimi.
Kotori zatrzymała się z Kirą i odwróciły się do niego.
- Sytry, a ty po co tutaj? - zapytała Kotori, a ten podszedł do niej i przybliżył się, a ona lekko się zarumieniła.
- Jeśli okaże się, że to demon, który na ciebie poluje, będą problemy - powiedział, a potem się odsunął.
- Jak chcesz, to chodź z nami - westchnęła. Po chwili usłyszeli krzyk w jednym z pokoi, pobiegli do niego, a potem otworzyli drzwi. Weszli do środka.
- Co się stało? - zapytała Kotori, patrząc na ucznia, który siedział na podłodze i jadł.
- T-T-Tam... T-T-T-eraz... - wyjąkał uczeń wskazując na okno.
- Za karę dwadzieścia linijek po łacinie! - powiedziała Kotori. - Nie wolno jeść w pokoju!
- D-Dobrze - kiwnął głową.
Potem wybiegli z pokoju, jak i akademika.
Zobaczyli stojącego przed nimi ducha, a raczej demona ubranego w ich szkolny mundurek.
- A oto i nasze emo - powiedziała Kotori z uśmiechem.
- Pozbędę się go - powiedział Sytry i spojrzał na Kotori. - W zamian za drobną przysługę możesz mnie wybrać na namiestnika, Williamie. Czy może wolisz dać się opętać złemu duchowi i zejść z tego świata? Jeśli sprzedasz mu duszę, trafisz do Piekła. Może wtedy będziemy sąsiadami?
- Sytry... - zaczęła Kotori i po chwili duch zaatakował Sytrego, a raczej zadrapał mu twarz.
- Spokojnie to tylko zadrapanie - powiedział Sytry wycierając krew z policzka. Potem użył swojej mocy błyskawic i trafił w ducha.
- Dorwałeś go? - spytała Kotori.
- Wygląda na to, że uciekł... To żaden duch, był tak niskiego szczebla, że nie zauważyłem od razu, ale ewidentnie chodzi o demona - powiedział. - Taka podrzędna gnida śmiała mnie tknąć... Już ja się postaram, żeby pożałował - warknął i zaczął biec w stronę kościoła.
- Sytry, czekaj! - powiedziała Kotori i pobiegła za nim, tak jak Kira. Dobiegli do kościoła.
- Kościół? To demony kryją się w kościele? - zdziwiła się. Sytry po prostu wszedł po schodach i otworzył drzwi kościoła.
- Sytry, cofnij się! Coś jest nie tak! - krzyknęła Kotori, jednak sekundę po tym odrzuciło Sytrego na ziemię.
Z kościoła wyszedł pastor Crosby.
- Szczęść Boże - powiedział. - Udało mi się złapać ofiarę w sieć dużo szybciej, niż przypuszczałem - uśmiechnął się pod nosem, a potem polał Sytrego wodą święconą.
- Pastor Crosby?! - zdziwiła się.
- Sytry... Dwunasty filar i wicehrabia Piekieł. Twe imię jest mi dobrze znane. Owo miano nosi jeden z kandydatów na namiestnika Piekieł - powiedział pastor patrząc na Sytrego.
- Co z demonem który tu wpadł? Pozbyłeś się go? - zapytała Kotori.
- Nie sądzę. Ten demon to jego chowaniec - odezwał się Sytry siadając.
- Chowaniec? - zdziwiła się.
- Taki święty człowiek kościoła, a diabły oswaja? Widać, że nie jest zwyczajnym klechą - mruknął Sytry.
- Odnalazłem cię. Ty, który wybierasz. Chodzisz w ludzkiej skórze, choć duszę zaprzedałeś diabłu. Więc to jednak ty jesteś potomkiem wielkiego mędrca, króla Salomona, Williamie Twiningu - powiedział pastor, zwracając się do Kotori. - Powiedziałem ci, że Bóg nad wszystkim czuwa.
- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz - mruknęła. - Tylko dlatego, że jako prefekt powinienem zdemaskować tego ducha, który wprowadza takie zamieszanie w internacie.
- Niech i tak będzie. Wpierw pozbędziemy się tej szkarady tutaj - powiedział, wyjmując krzyż i skierował go w stronę Sytrego. Wypowiedział jakieś słowa po łacinie i wiązki światła trafiły w demona.
- Sytry! - krzyknęła Kotori, jednak Sytremu się nic nie stało i nagle zmienił się w swoją prawdziwą formę czyli w lamparta ze skrzydłami hipogryfa.
- To jego prawdziwa postać? - zdziwiła się.
- Mimo wszystko mamy tu jeszcze jednego demona - powiedział pastor i wylał resztę wody święconej na Kirę. - Chase... Nie... Kira, jednej z niższych demonów - uśmiechnął się i wyciągnął krzyż przed siebie, a potem wypowiedział słowa po łacinie i wiązki światła leciały w stronę Kiry, jednak nie trafiły jej, gdyż pojawił się przed dziewczyną Dantalion. Wytworzył barierę w którą trafiły wiązki światła.
- Nic ci nie jest? - spojrzał Dantalion na Kirę z uśmiechem i wytworzył barierę wokół całego kościoła. - Chcecie na siebie ściągnąć uwagę całej szkoły?
- W końcu się pojawiłeś, Dantalionie Huber - powiedział pastor patrząc na niego. - A może powinienem raczej rzecz "Dantalionie, wybitny Książę Piekieł"?
- Irytujący przypadek - mruknął Dantalion.
Pastor Crosby założył na szyję łańcuszek z krzyżem, którego przed chwilą użył.
- To symbol "ręki Boga" - powiedział Dantalion. - Kościół ma swój specjalny oddział, który zajmuję się przepędzaniem demonów. Widocznie on przynależy do kościelnej dywizji utrzymywania pokoju, jest więc egzorcystą.
- Co?! - zdziwiła się Kotori, a po chwili Sytry w swojej prawdziwej formie zaatakował swoją mocą, pastora, jednak ten wytworzył barierę i użył mocy, że aż Sytry runął do środka kościoła.
- Ej! Jak to możliwe, że demony bratają się z człowiekiem kościoła?! - zapytała Kotori patrząc na Dantaliona.
- To chowańce. One są zmuszone do posłuszeństwa póki wiążę je kontrakt - wyjaśnił. Potem spojrzał w głąb kościoła, gdzie Sytry był przy krzyżu i atakowały go chowańce.
- Tu zbyt wielu nas osłabia. Dlatego Sytry nie może sobie poradzić - wyjaśnił Dantalion. - Mam coś z tym zrobić?
- Prędzej skonam niż poproszę cię o pomoc - mruknęła Kotori.
- Uparty jesteś - powiedział i po chwili usłyszeli huk, Sytry runął na posadzkę kościoła.
- Sytry! - krzyknęła przerażona.
- Jeśli potrzebujesz pomocy, tylko powiedz. A wtedy go uratuję - popatrzył na nią Dantalion. - Przecież wiesz już. Ja nigdy nie zdradziłbym tej duszy.
- Fajnie to pomóż z Kirą.... Uratujcie Sytrego!
- Masz rację. Niebo to jakiś absurd - mruknęła.
Po chwili rzypomniała sobie, co powiedziała wcześniej Kira, a więc postanowiła poruszyć ostatni temat.
- A kogo masz na oku? - zapytała z uśmiechem. - Mi się podoba Nathan. Mówię ci, jak skończę te szkołę to wyjdę za niego i będziemy mieć dwójkę uroczych dzieciaczków! A potem zostanę politykiem! - powiedziała z uśmiechem. - A ty będziesz kochaną ciocią tych dzieci, a dokładniej chłopca i dziewczynki. Tylko szkoda, że Nathan mnie nie zauważa... - westchnęła. - Czasem z nim rozmawiam, ale chciałabym mu w końcu powiedzieć, że jestem kobietą. Jednak nie wiem jak mam to zrobić, bo co on wtedy zrobi? Może sprawić, że zostanę wydalona z tej szkoły, bo jestem kobietą... - znów westchnęła. Po chwili weszły do internatu, pozostały czas, spędziły we wspólnym pokoju, rozmawiając. Ich rozmowa trwała do późna. Miały już wracać do swoich pokoi, jednak po chwili troje uczniów z młodszego rocznika, a dokładniej z pierwszego przybiegli do nich.
- Prefekci! W naszym akademiku pojawił się duch! - powiedział jeden z nich. - Duch miał na sobie szkolny mundurek Stratfordu! Nawet Reece i Hound aż zmoczyli łóżka - powiedział, a obok niego właśnie stali ci wymienieni młodsi uczniowie, bliźniacy.
- Przepraszamy - powiedziały bliźniaki.
- Dobrze, zobaczymy, co się dzieje - powiedziała Kotori, a potem wyszła z Kirą na korytarz, kierując się w stronę pokoi uczniów.
- Ludzkie kocięta nie są w stanie kontrolować wydalania? - zapytał Sytry, który stał za nimi.
Kotori zatrzymała się z Kirą i odwróciły się do niego.
- Sytry, a ty po co tutaj? - zapytała Kotori, a ten podszedł do niej i przybliżył się, a ona lekko się zarumieniła.
- Jeśli okaże się, że to demon, który na ciebie poluje, będą problemy - powiedział, a potem się odsunął.
- Jak chcesz, to chodź z nami - westchnęła. Po chwili usłyszeli krzyk w jednym z pokoi, pobiegli do niego, a potem otworzyli drzwi. Weszli do środka.
- Co się stało? - zapytała Kotori, patrząc na ucznia, który siedział na podłodze i jadł.
- T-T-Tam... T-T-T-eraz... - wyjąkał uczeń wskazując na okno.
- Za karę dwadzieścia linijek po łacinie! - powiedziała Kotori. - Nie wolno jeść w pokoju!
- D-Dobrze - kiwnął głową.
Potem wybiegli z pokoju, jak i akademika.
Zobaczyli stojącego przed nimi ducha, a raczej demona ubranego w ich szkolny mundurek.
- A oto i nasze emo - powiedziała Kotori z uśmiechem.
- Pozbędę się go - powiedział Sytry i spojrzał na Kotori. - W zamian za drobną przysługę możesz mnie wybrać na namiestnika, Williamie. Czy może wolisz dać się opętać złemu duchowi i zejść z tego świata? Jeśli sprzedasz mu duszę, trafisz do Piekła. Może wtedy będziemy sąsiadami?
- Sytry... - zaczęła Kotori i po chwili duch zaatakował Sytrego, a raczej zadrapał mu twarz.
- Spokojnie to tylko zadrapanie - powiedział Sytry wycierając krew z policzka. Potem użył swojej mocy błyskawic i trafił w ducha.
- Dorwałeś go? - spytała Kotori.
- Wygląda na to, że uciekł... To żaden duch, był tak niskiego szczebla, że nie zauważyłem od razu, ale ewidentnie chodzi o demona - powiedział. - Taka podrzędna gnida śmiała mnie tknąć... Już ja się postaram, żeby pożałował - warknął i zaczął biec w stronę kościoła.
- Sytry, czekaj! - powiedziała Kotori i pobiegła za nim, tak jak Kira. Dobiegli do kościoła.
- Kościół? To demony kryją się w kościele? - zdziwiła się. Sytry po prostu wszedł po schodach i otworzył drzwi kościoła.
- Sytry, cofnij się! Coś jest nie tak! - krzyknęła Kotori, jednak sekundę po tym odrzuciło Sytrego na ziemię.
Z kościoła wyszedł pastor Crosby.
- Szczęść Boże - powiedział. - Udało mi się złapać ofiarę w sieć dużo szybciej, niż przypuszczałem - uśmiechnął się pod nosem, a potem polał Sytrego wodą święconą.
- Pastor Crosby?! - zdziwiła się.
- Sytry... Dwunasty filar i wicehrabia Piekieł. Twe imię jest mi dobrze znane. Owo miano nosi jeden z kandydatów na namiestnika Piekieł - powiedział pastor patrząc na Sytrego.
- Co z demonem który tu wpadł? Pozbyłeś się go? - zapytała Kotori.
- Nie sądzę. Ten demon to jego chowaniec - odezwał się Sytry siadając.
- Chowaniec? - zdziwiła się.
- Taki święty człowiek kościoła, a diabły oswaja? Widać, że nie jest zwyczajnym klechą - mruknął Sytry.
- Odnalazłem cię. Ty, który wybierasz. Chodzisz w ludzkiej skórze, choć duszę zaprzedałeś diabłu. Więc to jednak ty jesteś potomkiem wielkiego mędrca, króla Salomona, Williamie Twiningu - powiedział pastor, zwracając się do Kotori. - Powiedziałem ci, że Bóg nad wszystkim czuwa.
- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz - mruknęła. - Tylko dlatego, że jako prefekt powinienem zdemaskować tego ducha, który wprowadza takie zamieszanie w internacie.
- Niech i tak będzie. Wpierw pozbędziemy się tej szkarady tutaj - powiedział, wyjmując krzyż i skierował go w stronę Sytrego. Wypowiedział jakieś słowa po łacinie i wiązki światła trafiły w demona.
- Sytry! - krzyknęła Kotori, jednak Sytremu się nic nie stało i nagle zmienił się w swoją prawdziwą formę czyli w lamparta ze skrzydłami hipogryfa.
- To jego prawdziwa postać? - zdziwiła się.
- Mimo wszystko mamy tu jeszcze jednego demona - powiedział pastor i wylał resztę wody święconej na Kirę. - Chase... Nie... Kira, jednej z niższych demonów - uśmiechnął się i wyciągnął krzyż przed siebie, a potem wypowiedział słowa po łacinie i wiązki światła leciały w stronę Kiry, jednak nie trafiły jej, gdyż pojawił się przed dziewczyną Dantalion. Wytworzył barierę w którą trafiły wiązki światła.
- Nic ci nie jest? - spojrzał Dantalion na Kirę z uśmiechem i wytworzył barierę wokół całego kościoła. - Chcecie na siebie ściągnąć uwagę całej szkoły?
- W końcu się pojawiłeś, Dantalionie Huber - powiedział pastor patrząc na niego. - A może powinienem raczej rzecz "Dantalionie, wybitny Książę Piekieł"?
- Irytujący przypadek - mruknął Dantalion.
Pastor Crosby założył na szyję łańcuszek z krzyżem, którego przed chwilą użył.
- To symbol "ręki Boga" - powiedział Dantalion. - Kościół ma swój specjalny oddział, który zajmuję się przepędzaniem demonów. Widocznie on przynależy do kościelnej dywizji utrzymywania pokoju, jest więc egzorcystą.
- Co?! - zdziwiła się Kotori, a po chwili Sytry w swojej prawdziwej formie zaatakował swoją mocą, pastora, jednak ten wytworzył barierę i użył mocy, że aż Sytry runął do środka kościoła.
- Ej! Jak to możliwe, że demony bratają się z człowiekiem kościoła?! - zapytała Kotori patrząc na Dantaliona.
- To chowańce. One są zmuszone do posłuszeństwa póki wiążę je kontrakt - wyjaśnił. Potem spojrzał w głąb kościoła, gdzie Sytry był przy krzyżu i atakowały go chowańce.
- Tu zbyt wielu nas osłabia. Dlatego Sytry nie może sobie poradzić - wyjaśnił Dantalion. - Mam coś z tym zrobić?
- Prędzej skonam niż poproszę cię o pomoc - mruknęła Kotori.
- Uparty jesteś - powiedział i po chwili usłyszeli huk, Sytry runął na posadzkę kościoła.
- Sytry! - krzyknęła przerażona.
- Jeśli potrzebujesz pomocy, tylko powiedz. A wtedy go uratuję - popatrzył na nią Dantalion. - Przecież wiesz już. Ja nigdy nie zdradziłbym tej duszy.
- Fajnie to pomóż z Kirą.... Uratujcie Sytrego!
Syterek jest mój łapy precz xdd jaki rak xdd
OdpowiedzUsuńPfff nope XDD RAK MÓZGU. XD
UsuńTak jest mój zaraz przemienię się w tą małą lolitkę Lamie i zrobię scenę xdd tag bardzo xdd
UsuńNo chyba nie, bo mój. :I XD OMG, powodzenia XDDD
UsuńJakie raki z nas. XD
Pozdrowienia z Rakolandii. <3
UsuńA nie bo mój, ja tak mogę całą noc xdd no zawsze się przyda xdd dzięki zapraszamy do Rakolandii xdd
OdpowiedzUsuńA nie, bo mój! Akysz! XD
UsuńRAKOLANDIA TO NASZ KRAJ XD
Rakolandia to w sumie nie kraj, to stan umysłu. Prawie jak Rosja.
UsuńRacja. Zgadzam się z tym.
UsuńNie wciągaj mnie w to, bo to nie ja mówię że Rakolandia to kraj Rakolandie można porównać bardziej do Nibilandii xdd
UsuńOooo.... Kira dobrze gada xd
UsuńKira jest mądra, z Kiry trza brać przykład. XD
UsuńJesteś jak Kira bierz przykład z innych xdd
Usuń