sobota, 25 czerwca 2016

Rozdział 6. - Morgiana

Po chwili Sytry został mocno walnięty i to nie przez byle kogo. Najlepsza przyjaciółka Kotori, czyli Kira, sprawiła, że Sytry wypuścił ją z rąk, a przyjaciółka ją złapała.
- Kira?! - zdziwiła się, widząc jej formę demona. - Ty jesteś demonem?!
Po chwili odstawiła Kotori na ziemię. Dziewczyna przyglądała się ich walce. Była naprawdę zaskoczona, ponieważ nie wiedziała, że Kira jest demonem. W sumie nawet nie miała powodu jej mówić, w końcu na pewno wiedziała, że Kotori jej nie uwierzy, bo jest realistką.
Niestety nie rozumiała o co chodzi Kirze z tą "lalką", ale pewnie tylko demony wiedziały o co chodzi, a Kotori jest w tym zielona.
Zauważyła, że jej przyjaciółka nieźle sobie radzi z Sytrym, a on ma wyższą rangę od niej. Jednak w końcu powiedziała coś obraźliwego w jego stronę, przez co użył większej mocy. Kira zlatywała w dół na ziemię i do tego znów trafił ją jeszcze jednym pociskiem. Wyglądała na nieźle poturbowaną. Jednak zanim zleciała to ktoś ją złapał. Był to bardzo im znany demon, Dantalion, wielki Książę Piekła. Trzymał Kirę jak księżniczkę.
- Nic ci nie jest? - spojrzał na nią i uśmiechnął się czarująco jak książę, którym jest. - Nie spodziewałem się, że Chase może tak naprawdę okazać się demonem, Kirą. Cieszy mnie to, że ochraniałaś Williama, ale chyba ci już wystarczy, jeszcze cię zabiję. A nikt tego nie chce - powiedział. Zauważył, że Kira ma zniszczony strój, a na jej ciele są widoczne rany. Wiedział, że jednak sobie z nimi poradzi, jak to demon. Położył Kirę na ziemi przy Kotori, a potem spojrzał na nią.
- Zajmij się nią, Williamie - powiedział Danalion, patrząc na czarnowłosą.
- Jasne - kiwnęła głową, a potem kucnęła przy przyjaciółce. - Kira... - powiedziała i posmutniała. - Nie musiałaś tego robić, idiotko! - zaczęły z jej oczu spływać łzy.
- O proszę, proszę, Dantalion we własnej osobie - powiedział Sytry, lodując na ziemi przy dziewczynach i demonie.
- Jesteś zakałą demonów wysokiego rodu - mruknął Dantalion, patrząc na niego.
- Przyganiał kocioł garnkowi. Sam zachowujesz się jak dzikus - mruknął.
- Jadaczka ci się nie zamyka, co? Zdawało mi się, że coś jest nie tak. Wracam i proszę, bezczelny jak zawsze.
- Twój problem, skoro byłeś na tyle tępy, żeby dać się podejść.
- Wygląda na to, że Baalberithowi też wpadłeś w oko. Takie śliczne laleczki idealnie pasują do roli cudzych marionetek.
- Milcz ty plugawy Nefilimie! - warknął Sytry.
- Przestańcie obaj! - powiedziała Kotori ze łzami w oczach. - Przez wasze głupie kłótnie wciągnęliście do tego wszystkiego moją przyjaciółkę! Weźcie się ogarnijcie w końcu! Mam w dupie wasze awantury, ale nie wciągajcie w to moich przyjaciół, jasne? - mruknęła. - Według teorii Daltona wszystko składa się z atomów. Demon, anioł, pies, bez różnicy. Wszyscy jesteście atomami! Żadne zjawisko nie jest straszne, gdy rozłoży się je na pierwiastki.
- Że co? - zdziwił się Sytry. - Dobra, nie ważen. Wybacz, że o mało ci nie zabiłem przyjaciółki. Nie wiedziałem, że łączy was silna więź. Na szczęście się powstrzymywałem, to nie była moja pełna moc, a gdybym użył pełni mocy to Kira by umarła.
- Niestety, ale muszę się z tym zgodzić - mruknął Dantalion. - Sytry ma wysoką rangę szlachecką, wicehrabię. Kira ma niską rangę, jak Gilles, ale jest silna. Bardzo dobrze, że dorównuje Sytremu - pochwalił Kire. - Ale to było ryzyko, bo mogła zginąć. Jednak ja jestem od niego silniejszy, bo mam wyższą rangę i z łatwością bym ją zabił, ale w życiu bym jej nie skrzywdził - uśmiechnął się.
Kotori wysłuchała ich oboje i westchnęła.
- Ogarniam o co chodzi z tymi rangami. Im większa ranga tym demon silniejszy, tak? - zapytała.
- Tak - odpowiedział Sytry.
- A więc powiem tyle na ten temat. Możecie sobie być silniejsi od Kiry, ale jako tak wysoko postawione, silne demony reprezentujecie, tylko głupotę. Żaden z was przykład. Jednak do umiejętności się nie przyczepię, ale do rozumu tak. Kira mimo, że jest od was słabsza, nie ma szlacheckiej rangi to jest od was milion razy mądrzejsza. Reprezentuje coś sobą w przeciwieństwie do was! - powiedziała, patrząc na nich. - Jeden z was to książę, a drugi wicehrabia... A jesteście idiotami i tyle powiem. I nie myślcie sobie, że będziecie robić, co się wam podoba. Ja nie zamierzam nikogo wybierać, ani za nikim się opowiadać. A już na pewno nie za takimi barbarzyńcami, co wyżywają się na wszystkich wokół!
- Wielka szkoda. Myślałem, że jesteś ambitnym młodym człowiekiem - powiedział Sytry.
Kotori go zignorowała i pomogła Kirze wstać, a potem ruszyła z nią w stronę rezydencji.
- Nie powiem, charakterek to on ma - stwierdził Sytry, gdy dziewczyny się oddaliły.
- Co ty wyprawiasz? Przecież wiesz, że nieczyste zagrywki i ubieganie innych są surowo zakazane - powiedział Dantalion.
- Nic - odpowiedział. - Dantalionie, naprawdę myślisz, że on jest Salomonem? Przecież nie ma pierścienia.
Dantalion się zdziwił i po chwili między jego nogami pojawił się Gilles de Rais.
- Przegapiłem jakąś potyczkę? - zapytał Gilles z uśmiechem, a potem wyleciał spod między nóg Dantaliona.
- Gilles de Rais! - powiedział zaskoczony Dantalion.
- Hejka, Dantalion - Gilles uśmiechnął się, pojawiając się przed nim.
- Jakie "hejka", czy ty musisz wyłazić z jakiejś dziury jak ostatni oblech?! - zapytał głośno Dantalion.
- No już, już, pobawimy się następnym razem, więc bez nerwów.
- Jak mam się uspokoić?! Nie waż mi się nigdy więcej wychodzić spomiędzy nóg! - powiedział wściekle Dantalion.
- Widzę, że z was najlepsze psiapsióły - odezwał się Sytry.
- O tak, chciałbym go zgnieść w swoim uścisku - powiedział Gilles z uśmiechem.
- Możemy to załatwić tu i teraz - powiedział Dantalion, patrząc na Gillesa.
- Więc? Czego chcesz? - zapytał Sytry i spojrzał na Gillesa.
- Racja, byłbym zapomniał - powiedział Gilles i lekko ukłonił się przed Sytrym. - Ekscelencjo, nasz pan wzywa. To pilna sprawa, proszę wrócić czym prędzej.
- Niech i tak będzie... Dzisiaj ci odpuszczę - powiedział Sytry, patrząc na Dantaliona. - Ale zapamiętaj sobie moje słowa, Dantalionie. Nefilim zawsze będzie tylko Nefilimem.

Na szczęście na drugi dzień Kira była w pełni zdrowa i świetnie utrzymywała swoją ludzką formę, chłopaka. Rano dziewczyny siedziały na kanapie w pokoju wspólnym, gdzie przesiadywali inni uczniowie. Po chwili Kotori zauważyła na fotelu siedzącego Dantaliona, który gra z innymi uczniami w pokera.
- Co ty wyprawiasz od samego rana! - powiedziała głośno Kotori, a Dantalion wstał i podszedł do jej kanapy.
- Nie unoś się tak. Pomyślałem, że zarobię na twoje czesne - powiedział demon.
- Hazard w internacie jest zakazany!
- Mogę przestać, jeśli mnie wybierzesz.
- Odmawiam! - powiedziała, a potem spojrzała na Kirę. - Chase, idziemy!
- A właśnie, czemu ona się ukrywa w ciele chłopaka? Przecież jest kobietą i nie powinna do tej szkoły chodzić - powiedział ciszej.
- Ale chciał... Nie musi ci się on tłumaczyć - powiedziała Kotori, a potem poszła z Kirą do jej pokoju. A gdy weszły to zobaczyły Sytrego siedzącego na łóżku i jadł ciastka. Okruszki miał przy ustach.
- Dzień do... Mniamniam - powiedział Sytry.
- Jeju jaki słodziak - powiedziała cicho Kotori z uśmiechem do Kiry, a potem usiadła obok Sytrego. - Jesteś brudny.
- Gdzie? - zapytał. Potem mu wskazała, ale nie miał jak się wytrzeć. Kotori westchnęła i wyjęła z kieszeni czystą chusteczkę i wytarła mu twarz.
- Normalnie jak dziecko - westchnęła, a po chwili zauważyła jak Sytry się zarumienił.
- Um... Dziękuję - powiedział i uśmiechnął się do niej ciepło, a Kotori się zarumieniła.
- Co ty tu robisz? - zapytała.
- Będę cię obserwował jak Dantalion. Ja w przeciwieństwie do niego, potrafię wtopić się w tłum - powiedział, jedząc ciastka.
- No dobrze. Skoro tak ci zależy, niech będzie. Ale pamiętaj, że musisz przestrzegać tutejszych zasad.
- Słucham?
- Niższy rocznik, Sytry Cartwright. Wchodzenie do pokoju starszego kolegi bez pozwolenia jest zabronione. Jednak odpuszczę ci karę - uśmiechnęła się i znów wytarła mu twarz z okruchów.
- Ej no, nie jestem dzieckiem - mruknął i znów się zarumienił, a Kotori zachichotała cicho.

1 komentarz: