piątek, 22 lipca 2016

Rozdział 23. - Morgiana

Uśmiechnął się Dantalion pod nosem.
- Wiesz, tera jesteśmy sami. To co innego - powiedział. - No wiesz, co? - mruknął, robiąc sztuczną smutną minkę na słowa Kiry. Chciał się z nią jeszcze podroczyć, jednak dziewczyna poszła do łazienki. Chłopak usiadł na łóżku, a po jakimś czasie Kira uchyliła drzwi, chowając się za nimi i prosiła, aby podał jej ręcznik.
- Dobra, spokojnie już Ci daję - powiedział, a potem wstał z łóżka i wziął jej ręcznik. Ruszył w kierunku drzwi do łazienki. Doszedł i już miał jej podać ręcznik, jednak dziewczyna wciągnęła go do środka i przytuliła do jego pleców. Poczuł jej nagie ciało na swoich plecach, zarumienił się po czubki uszu. Po chwili się spytała, czy się razem wykąpią. Dantalion uśmiechnął się pod nosem.
- Skoro chcesz... - powiedział, a potem odwrócił się do niej, przytulając do siebie. Przejechał dłonią po jej plecach, a potem dotknął pośladków. Po chwili odsunął się od niej, zdjął swoje spodenki, a potem wziął dziewczynę na ręce. Wszedł z nią do wanny, posadził ją na swoich rozłożonych nogach i przytulił się do niej od tyłu. Położył dłonie na jej piersiach i pomasował.
Zachichotał cicho i się zarumienił.
- Wygrałem - szepnął jej na ucho. - Sama chciałaś. Ja żartowałem, ale skoro tak... - zaczął, a potem uśmiechnął się. - To czemu miałbym nie skorzystać? Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz - powiedział i pocałował ją w policzek. - To po kolacji też coś chcesz? - szepnął na ucho. Spojrzał na rumieńce Kiry. Zabrał dłonie z jej piersi, a potem poczochrał ją po głowie. - Żartowałem.
Potem oczywiście umył się wraz z Kirą, a jej reakcje były zabawne dla chłopaka. Później wyszli z wanny, wycierając się ręcznikami. Chłopak zawiązał sobie ręcznik na biodrze, a potem wyszedł z pokoju. Przebrał się w suche ubrania. Założył czerwoną koszulkę z krótkim rękawem, czarne spodnie dżinsowe oraz buty sportowe. Potem jeszcze dosuszył włosy ręcznikiem. Tuż po tym podszedł do przebranej Kiry z której rumieńce nie schodziły z twarzy.
- Przepraszam, więcej tak nie zrobię - uśmiechnął się, a potem pocałował ją delikatnie w usta. - Chodźmy, bo chyba już czas na kolację - powiedział, łapiąc dziewczynę za dłoń. Zszedł z nią na dół do jadalni.

***
Kotori weszła z chłopakami do pokoju i spojrzała na nich.
- Idę się myć pierwsza - powiedziała, a potem wzięła ręcznik i bieliznę, zapomniała wziąć sukienki. Weszła do łazienki, napuściła wody do wanny, rozebrała się i weszła do niej. Po pół godzinie wyszła z wanny umyta i wytarła się ręcznikiem. Założyła bieliznę, a potem wysuszyła włosy. Dopiero wtedy zauważyła, że nie wzięła ubrania na zmianę. Westchnęła, a potem lekko uchyliła drzwi, chowając się za nimi.
- Możecie się odwrócić? - zapytała.
- A co, jesteś naga? - uśmiechnął się Sytry pod nosem.
- Nie, jestem w bieliźnie... - mruknęła.
- To chodź, co się wstydzisz? 
- Wstydzę się, bo jestem w samej bieliźnie?
- Oj, nie przesadzaj... - westchnął Sytry. - Przecież już Cię taką widziałem...
- Że co? - zdziwił się Camio i spojrzał na Sytrego, a ten się uśmiechnął wrednie. - Czy ja o czymś nie wiem?
- A i owszem. Mnie i Kotori łączą bardzo intymne relacje - powiedział Sytry i pokazał mu język.
- Nie kłam, bo tak nie jest. Ty się do mnie przystawiałeś - powiedziała Kotori. Sytry podszedł do drzwi łazienki i otworzył je. Zobaczył Kotori ubraną w czarną bieliznę, majtki były z koronką i małą kokardką.
- S-Sytry! - krzyknęła, zarumieniona. Kucnęła, zakrywając się rękoma i kolanami. - Wyjdź!
- Oj, nie bój się... nic Ci nie zrobię - powiedział Sytry i kucnął na przeciwko niej. Wyciągnął dłoń w jej stronę. Kotori spojrzała na niego. Niepewnie wyciągnęła dłoń w jego stronę, a ten złapał ją za dłoń i pomógł wstać. Pociągnął ją tak, że wyszli razem z łazienki, a dziewczyna wylądowała w jego ramionach.
- Widzisz i po co się było tak wstydzić? - uśmiechnął się, a dziewczyna się mocno zarumieniła i odepchnęła do siebie.
- A-Akysz s-szatanie - wyjąkała, zarumieniona. Sytry zachichotał cicho pod nosem, a potem wziął rzeczy z szafy i ręcznik. Poszedł do łazienki.
- K-Kotori - spojrzał na nią Camio i się zarumienił.
- J-Już się u-ubieram - wyjąkała, a potem podeszła do szafy. Wyjęła czerwoną gotycką sukienkę z czarnymi falbanami. Falbany też zdobiły rękami oraz przy dużym dekolcie była falbanka z kokardką. Sukienka sięgała do kolan. Założyła ją na siebie, a potem podeszła do toaletki i wzięła szczotkę. Po chwili Camio podszedł do niej, zabierając jej szczotkę.
- Ej, co ty... - zaczęła Kotori i już się miała odwrócić, gdy nagle Camio zaczął czesać jej długie włosy, sięgające do pośladków.
- C-Camio... - zarumieniła się.
- Masz piękne i gęste włosy - powiedział z uśmiechem, rozczesując jej włosy.
- D-Dziękuję - wyjąkała.
Chłopak, gdy rozczesał jej włosy, zrobił jej dużego koka, wokoło którego był warkocz. Związał koka wraz z warkoczem czerwoną kokardą.
- Proszę - powiedział z uśmiechem, a dziewczyna spojrzała w lustro. Odwróciła się do chłopaka, a potem przytuliła się do niego.
- Dziękuję, jest śliczny - powiedziała z uśmiechem, a Camio ją objął.
- Cieszę się, że Ci się podoba - znów się uśmiechnął. Po chwili z łazienki wyszedł Sytry ubrany w białą koszulę z szerokimi rękawami, a do tego czarną, zapinaną kamizelką, czarnymi rurkami oraz butami.
- A co tu za romanse się odstawiają? - mruknął Sytry. Kotori odsunęła się od Camio i zarumieniła.
- N-Nic się nie d-działo - wyjąkała.
- Jaką masz śliczną fryzurę - powiedział Sytry z uśmiechem, podchodząc do niej.
- Ja jej ją zrobiłem - pochwalił się Camio.
- Ja bym zrobił jej lepszą fryzurę - powiedział Sytry.
- Nie kłóćcie się już - mruknęła Kotori. - Camio, idź się myć - powiedziała, a chłopak zrobił jak chciała. Wziął potrzebne rzeczy i poszedł do łazienki.
Kotori w tym czasie rozmawiała razem z Sytrym, a gdy Camio wyszedł z łazienki to poszli razem na kolację...
***
W następnym dniu, Kotori została obudzona z rana przez Kirę. W jej łóżku spał Camio wraz z Sytrym, którzy byli przytuleni do niej. Jednak udało jej się wyswobodzić z ich ramion tak, aby ich nie obudzić. Zeszła z łóżka i spojrzała na przyjaciółkę, która wyjaśniła jej, czemu ją tak wcześnie obudziła... Okazało się, że mają dzisiaj pracować jako pokojówki. Służące Kiry dostały dzisiaj wolne, a więc to przyjaciółki mają obsługiwać chłopaków.
- I to twój pomysł? Pogięło Cię? - mruknęła Kotori. Poszły do salonu, gdzie leżały na kanapie dwa stroje pokojówek. Strój składał się z czarnej sukienki, z fartuszkiem. Sukienki miały długie, duże, bufiaste rękawy. Do tego białe pończochy, czarne baleriny, a do tego opaski pokojówek. 
- Nawet zapomnij, że coś takiego założę - powiedziała, biorąc sukienkę. - Ta sukienka jest przykrótka. Ledwo, co za pośladki sięga... - mruknęła, patrząc na przyjaciółkę. Kira posłała jej gniewne spojrzenie. Kotori wiedziała, że nie ma co protestować. W końcu potrafi być nieobliczalna...
Kotori posłusznie przebrała się w strój pokojówki, tak jak jej przyjaciółka. Ubrania poszły odłożyć do szaf w swoich pokojach. Potem zeszły na dół, idąc do kuchni. Przygotowały sobie coś do jedzenia, a potem zjadły. Tuż potem zaczęły robić śniadanie dla chłopców, którzy mieli się niedługo obudzić. Po zrobieniu posiłków, zaniosły je na stół w jadalni. Kilka minut po tym, przyszli chłopcy. Dziewczyny stały obok siebie, przed nimi i ukłoniły się.
- Dzień dobry, panie - powiedziały jednocześnie. 
"- Dlaczego to robię? Ja i bycie pokojówką? Co za poniżenie..." - pomyślała Kotori, a potem się wyprostowała.  
- Dziewczyny?! - zdziwili się.
- Dzisiaj my będziemy wam służyć - westchnęła Kotori. - To był jej pomysł - spojrzała na Kirę.
- Wcale nie taki zły - uśmiechnął się Sytry pod nosem. - Jesteście naszymi prywatnymi pokojówkami? - zapytał, a dziewczyny kiwnęły głowami.
- Kira... - powiedział Dantalion, patrząc na nią. - Ślicznie wyglądasz - uśmiechnął się, podchodząc do niej. - Taka prywatna pokojówka mi pasuję - szepnął jej na ucho.
- Ty też jesteś piękna, Kotori - powiedział Camio i poszedł do dziewczyny.
- J-Jestem t-tylko w s-stroju s-służby - wyjąkała czarnowłosa, rumieniąc się. 
- I co z tego? Mimo wszystko, pasuję Ci - uśmiechnął się. Pogłaskał ją lekko po głowie.
Po chwili usiedli przy stole i zaczęli jeść posiłki przygotowane przez dziewczyny. Tuż po zjedzeniu, zabrali dziewczyny do swoich pokoi...
***
- Kira. Czy ty znowu mnie specjalnie prowokujesz? - zapytał Dantalion, trzymając Kirę na swoich kolanach. Dziewczyna siedziała twarzą do niego. - Nosisz przykrótką sukienkę... Nie chcę, aby ktoś inny Cię taką oglądał - mruknął, a potem pocałował ją namiętnie. - Należysz do mnie - spojrzał w jej oczy, a potem położył dłonie na jej pośladkach i znów ją pocałował. Potem spojrzał na nią, a gdy zobaczył jej rumieńce to zachichotał cicho.
- Jesteś taka urocza - uśmiechnął się, a potem lekko ścisnął jej pośladki. - I ten widok należy tylko do mnie... - znów ją pocałował. Po chwili jedna ręka powędrowała na pierś dziewczyny. Ścisnął ją lekko, a potem spojrzał na dziewczynę. 
- Dobra, już nie będę Cię męczyć - uśmiechnął się, a potem lekko ją podniósł. Posadził ją na łóżku, obok siebie. - Jeśli masz być moją pokojówką przez cały dzień... Musisz się do takich rzeczy przyzwyczaić - powiedział, uśmiechając się zadziornie. Po chwili nachylił się do jej ucha. - A kiedyś może ta zabawa zajdzie dalej - szepnął. Dziewczyna spojrzała na niego groźnym spojrzeniem. Jednocześnie się rumieniła po czubki uszu...
- Mam przechlapane? - zaśmiał się nerwowo, odsuwając się do niej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz