niedziela, 10 lipca 2016

Rozdział 21. - Kira

Walka z Jeanne nie należała do łatwych, wręcz przeciwnie, demony nieźle musiały się natrudzić, aby ją odeprzeć. Ogromną pomocą okazał się Camio. Chłopak miał wspaniałe podejście taktyczne. Gdyby nie on, ciężko powiedzieć czy daliby sobie radę.
Choć było naprawdę ciężko, Kira nawet ucieszył fakt, że w końcu miała do czynienia z przeciwnikiem na poziomie. Blondynka nie popełniała absurdalnych błędów, doskonale radziła sobie na polu bitwy i nie puszyła się niepotrzebnie. Hm, no może odrobinę. Rudowłosa wyczaiła odpowiedni moment, gdy Jeanne odpierała atak chłopaków, przemykając na tyły. Zanim zdążyła rzucić się w jej kierunku i zaatakować, łuczniczka potraktowała jasnowłosą solidną salwą strzał, które nieźle ją pokiereszowały. Równie dobrze mogła skorzystać z wybuchu, ale odkąd stała się silniejsza, nie zdołała odpowiednio zbadać nowych możliwości. Zbyt wielkie ryzyko na zranienie sojusznika.
-Teraz! - usłyszała głos jednego z chłopaków. Wszyscy w jednym momencie uderzyli w blondynkę. Niezwykłe jak szybko potrafiła wziąć się w garść i odratować przed prawie śmiertelnym ciosem. Nie zabili jej. Wycofała się, wracając do nieba. Nie był to wymarzony finał tego starcia, ale przynajmniej sobie poradzili. Można było uznać demony za zwycięską stronę konfliktu. Po wszystkim przyglądali się dalszemu przebiegowi wojny aż do późnej nocy. Nad Francją została utworzona przestrzeń, jakby z chmury, gdzie przebywali. Camio siedział na tronie, Kira z dwójką pozostałych chłopaków zbliżyła się ku krawędzi, patrząc w dół. Wyraźnie mieli złe przeczucia. Przysłuchiwała się ich podejrzeniom, miarowo zaciskając palce na skórze przedramion. Kiedy usłyszała, że kiedy tu walczyli, anioły mogły dorwać Kotori, mało brakowało i przebiłaby sobie skórę własnymi paznokciami. Mimo że jej prawie niezawodny instynkt podpowiadał jej, iż wszystko z nią w porządku. Musiało być w porządku. Była z nią tak zżyta, że choćby siedziała teraz w kilkuset letniej przeszłości, wyczułaby, do cholery, gdyby było inaczej. A wtedy pojawiłaby się przy niej szybciej od mrugnięcia okiem. A napastnika wywróciła flakami na lewą stronę, jak skarpetkę. Nikt nie ma prawa skrzywdzić Kotori, dopóki ona jeszcze żyje.


Po wojnie wrócili do szkoły. Nadszedł czas wakacji, więc dziewczyny wymyśliły, że zaproszą chłopaków na plażę. Raincrownowie lubią sobie na wiele pozwalać. Byli w posiadaniu sporego kawałka prywatnej plaży z rezydencją, więc Kira korzystała z możliwości spędzania tam czasu, kiedy tylko trafiało się jej jakieś dłuższe wolne. Zgodzili się, więc już pierwszego dnia wakacji spakowali się i pojechali. Podróż przebiegła o dziwo bez kłótni. Po dotarciu do rezydencji, wysiedli z powozu, zabierając bagaże do środka. Powitały ich służące. Jako że nikt poza nielicznymi z nielicznych nie wiedział o prawdziwej tożsamości dziewczyny, póki co musiała przebywać w formie lady. Ustaliła wcześniej z Dantalionem, że będą dzielić pokój, a reszta zajmie we trójkę inny. Ich reakcja była bezcenna. Nie sądziła, że trójka osób może zadać pytanie "Co?" w tak zsynchronizowany sposób. Chłopak wyjaśnił im, w czym tkwi powód owej decyzji. Kotori niespecjalnie się sprzeciwiała, więc problem z głowy. Kazała tylko chłopakom wziąć jej walizki, a pokojówki zaprowadziły ich do pokoju. Same pokoje, cóż, oczywiście nie mogły być byle jakie. Wszyscy się rozpakowywali. Kira zostawiła pod ręką kostium na plażę i posłała Dantaliona do drugiego pokoju, żeby zgarnął towarzystwo, a ona mogła się w spokoju przebrać. Chłopaki poszli pierwsi, dziewczyny spotkały się, wychodząc z pokoi. Kotori miała czarne bikini z dodatkiem falbanek i kokardy, ona sama wycelowała w proste bikini w kolorze ciemnego granatu, wiązane na plecach oraz szyi, ale w połączeniu z jej figurą tak czy siak wyglądało niesamowicie. Zaśmiała się na komentarz przyjaciółki, że jej książę padnie na ten widok.
-Na Twój widok staną się pierwszymi demonami, które zginęły przez zawał serca. Chodźmy! - opuściły rezydencję, kierując się w stronę plaży. Kiedy była pewna, że już na pewno żadna z pokojówek jej nie zobaczy, zmieniła wygląd na swój. Po drodze splotła rude włosy w długi warkocz. W końcu dostrzegły chłopaków, więc udały się w ich kierunku. Jak przewidywały, ich reakcje były powalające. Najpierw przyglądali im się od góry do dołu, potem zaczerwienili do granic możliwości. Ba, poleciało nawet trochę krwi. Warto było! Kotori zachichotała, Kira z trudem powstrzymywała atak śmiechu, ściskając w dłoniach ręcznik. Jej ramiona drżały nieznacznie z rozbawienia. Ale to nie koniec! Musiały przecież poznać ich opinie! Brunetka podeszła do Camio i Sytrego, Kira do swojego ukochanego bruneta.
-I jak? - zapytała, z trudem ukrywając zżerającą ją ciekawość. Na początku powiedział, że ma się tak więcej nie ubierać, na co posmutniała, ale szybko rozpromieniła się, gdy przyznał, że ślicznie wygląda. Kotori dogryzała mu, że ma zboczone myśli. Ona sama nie mogła się powstrzymać, żeby czegoś nie odwalić.
-Ale...jak to? Przecież to plaża. Mam się opalać i kąpać w ubraniach? - przechyliła łepek z niewinnym wyrazem twarzy - Chyba jednak Ci się nie podoba...huh - szepnęła, udając smutną minkę. Wsunęła palec pod paseczek od wiązania na szyi. Tkwiła przez moment w bezruchu, uśmiechając się niespodziewanie.
-A może problem tkwi w czymś innym~? - skrzyżowała ręce pod piersiami, unosząc je lekko i przy tym uwydatniając.
-Może wolisz oglądać mnie taką tylko na osobności? Wiesz, mamy wspólny pokój. Mogę Ci potem zrobić prywatny pokaz, jeśli chcesz - pochyliła się ku brunetowi, tak by miał jeszcze lepszy widok na jej piersi. Zabawa była przednia. Zbliżyła się jeszcze, muskając ustami jego policzek.
-Chyba że wolisz jeszcze coś innego. Powiedz tylko słowo~ - wyszeptała mu na ucho, przytulając się do chłopaka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz