Kira udała się razem z Dantalionem do bufetu, żeby się napić i trochę pogadać. Bardzo miło im się rozmawiało, ale w pewnym momencie pojawiła się Lamia. Widząc, że atmosfera nie robi się za ciekawa, nie odzywała się. Chociaż w momencie, gdy dzieciak nazwał ją lafiryndą, zastanawiała się czy powieszenie Lamii zamiast żyrandolu nie byłoby ciekawą zmianą wystroju sali. Tak czy siak przemilczała ich rozmowę, wykazując znacznie większe zainteresowanie zawartością szklanki z mocnym, procentowym trunkiem. Dziewczynka choć wyraźnie niepocieszona, w końcu zostawiła ich samych. Sama jej obecność jedynie utwierdziła Kirę w przekonaniu, że demoniczne dzieci to upierdliwe zło i sama nigdy się na nie nie zdecyduje.
Para trochę pokręciła się po sali, wpadając przy okazji na Kotori, która chowała się za ścianą, najwyraźniej podsłuchując rozmowę kogoś, kto przebywał na tarasie. Zamykając buzię na kłódkę i przyczajając się przy niej, zauważyła Baalberitha oraz Sytrego.
-Podstępna szuja - wysyczała pod nosem po chwili wsłuchiwania się w wypowiedzi wyższego mężczyzny. Z jednej strony podziwiała Baalberitha za jego intrygi. Sama na co dzień miała głowę pełną przeróżnych podstępów. Z drugiej strony, ten najnormalniej w świecie działał jej na nerwy. Był niczym żmija chcąca zaszkodzić jej przyjaciółce. Jego wpływ na Sytrego też do najlepszych nie należał. Była mile zaskoczona, gdy ten sprzeciwił się wujowi. Baalberith z kolei wyglądał na niepocieszonego. Zdenerwował się, ujmując w dłoń twarz Sytrego i mocno ściskając jego szczękę. Kotori w tym momencie krzyknęła, żeby zostawił go w spokoju, wychodząc na taras. Demon jak z automatu puścił drugiego, skupiając się teraz na dziewczynie. Kiedy jednak chwycił Kotori za gardło, teraz Kira nie wytrzymała, ujawniając się razem z Dantalionem. Zbliżyła się, łapiąc Baalberitha za nadgarstek, ściskając boleśnie i cofając jego rękę z gardła brunetki.
-Trzymaj łapy przy sobie, żmijo - mruknęła. Kątem oka zobaczyła, że bierze zamach. Z pomocą swojego nadzwyczajnego refleksu bez żadnego problemu zablokowała drugą rękę zmierzającą ku jej policzkowi. Mężczyzna syknął, wymieniając z rudowłosą wściekłe spojrzenie. Pojawił się kolejny demon. Pierwszą rzeczą, którą uchwyciła, był fakt, że miał ze sobą broń przypominającą szablę. W sumie to nawet pomimo maski oraz przebrania nie potrzebowała długiej chwili, żeby rozpoznać w nim jednego z hrabiów. Towarzyszył mu przy ostatnim spotkaniu.
-Puść pana Baalberitha, bo poważnie pożałujesz, że się tutaj znalazłaś - powiedział póki co spokojnym tonem, sięgając ku broni.
-Bo? Weźmiesz tą swoją wykałaczkę i mnie nią podziabiesz? - odepchnęła od siebie ręce Baalberitha, zwracając się teraz ku nowo przybyłemu. Baalberith mruknął coś w stylu “po prostu ją załatw” na co ten szybko zareagował. Gdyby nie uskoczyła w porę, zatrzymując się na barierce, miałaby pokaźną ranę przechodzącą przez tors.
-W porządku - pstryknęła palcami. Dosłownie na sekundę otoczyły ją płomienie, a kiedy zniknęły, Kira była przebrana w swoje czerwono-fioletowe szaty.
-Nie wtrącajcie się w to - powiedziała wyraźnie, posyłając porozumiewawcze, przypominające groźbę spojrzenie Dantalionowi. Odleciała kawałek, a na skinienie głowy władcy, napastnik podążył za nią, od razu przechodząc do ataków, które bez większego problemu odpierała bądź ich unikała. Zdecydowała rozegrać początek walki defensywnie, żeby sprawdzić co jej przeciwnik ta właściwie potrafi. Momentami było blisko tragedii, ale jej refleks jednak okazywał się niezawodny. Po kolejnym sparowanym cięciu, hrabia wycofał się, próbując trafić ją przy pomocy swojej mocy. Jako że rudowłosa była kimś, kogo największym atutem była szybkość, całe te sztuczki z kulami, piorunami i tym podobnymi wydawały się jej znacznie wolniejsze, niż były w rzeczywistości. Po prostu uskoczyła na bok.
-Zamierzasz atakować czy masz zamiar bawić się w cholerną ciuciubabkę przez całą noc?
-Naprawdę chcesz żebym zaatakowała? - po tym pytaniu przeciwnik wydawał się być zbity z tropu.
-Co masz na myśli? - zapytał, a Kira przyłożyła pazur do podbródka, przyjmując zrezygnowaną, zamyśloną minę.
-Nie wiem nawet od czego zacząć, może widownia nie widzi tego z tarasu tak dobrze, ale po Twojej szermierce widać, że od dawna bezsensownie kisiłeś dupsko na stołku hrabi…
-Co takiego?!
-Nieważne, szkoda czasu na pogadanki. Mam dzisiaj jeszcze trochę alkoholu do wypicia - zmieniła pazury w normalnie wyglądające dłonie, dobywając błyskawicznie łuku.
-Chciałeś ofensywy, więc będę dobrym duszkiem i spełnię Twoje życzenie - w jednej dłoni pojawiły się trzy ciemne strzały. Demon wyraźnie zwrócił uwagę na ich ilość. Kira wycelowała pierwszą z nich, oddając strzał, zaraz po niej dołączyły dwie pozostałe. Hrabia bez problemu odbił dwie ostrzem, do odparowania trzeciej użył mocy. Czwarta trafiła go w brzuch, wbijając się głęboko i bardzo boleśnie. W pierwszym od ruchu złapał się za miejsce trafienia. Kira wykorzystała ten moment na posłanie dwóch pocisków, trafiających mniej więcej w to samo miejsce. Chłopak głośno syknął i przykucnął od bólu.
-Widzisz? Byłeś tak bardzo nieuważny, że nawet nie spostrzegłeś jak po wystrzeleniu trzech strzał, dobyłam czwartą i posłałam ją niedługo po pozostałych. Gdzie Ty patrzysz podczas walki z łucznikiem? Ślepyś czy jak? Nie wiem jakim prawem tacy jak Ty zostają hrabiami...Wasze umiejętności są bardziej zakurzone niż biblioteka w mojej szkole - wyraźnie nie miała ochoty ciągnąć dalej pojedynku. To żadna satysfakcja pokonać kogoś, kto od dawna nie walczył z nikim poza jakimiś płotkami. Niczego by nie wyciągnęła z tego pojedynku. Już chciała wrócić do reszty, kiedy ten pojawił się przy niej, szykując się do ciosu. Tym razem nawet nie przykładała większej wagi do uniku. Nieznacznie odchyliła głowę, pozwalając trafić się na powierzchni policzka. Ostrze utworzyło pokaźną, krwawą rysę. Zacisnęła pięść, uderzając w naszpikowany strzałami brzuch i powodując ogromny ból demona. Pochylił się. Kira wyminęła go, dla równowagi oddając też kilka strzałów w jego plecy. W końcu wypuścił broń z ręki. Chwyciła ją, zbliżając się. Nie miała najmniejszego zamiaru się patyczkować. Zacisnęła dłoń na broni, a następnie błyskawicznym ruchem pozbawiła byłego już hrabię głowy. Jego ciało rozsypało się w proch. Czyli naprawdę zginął. Wróciła na taras, patrząc na Baalberitha, a ten na nią z dziwną mieszanką gniewu, niepewności oraz zaintrygowania. Nie odrywali od siebie wzroku przez dłuższą chwilę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz